PL EN O nas Facebook Twitter G+ RSS e-mail

palimpsest nr 8
ONLINE PDF
EPUB MOBI




















Nie wiem jak będzie - Cudzoziemka w mieście Łodzi


Życie zweryfikuje mnóstwo rzeczy i pewnie jeszcze większej ilości nauczy poprzez doświadczenie.

fot. Łucja Cymkiewicz


Skąd miałabym wiedzieć? Mimo szeregu dziwactw cechujących moją osobę (podobno), nie zostałam obdarzona darem jasnowidzenia. (I szczerze wątpię, żeby taki „dar” w ogóle istniał.) Prawda jest taka, że pojadę tam - TAM! - do miasta Łodzi, słynącego z szeregu złych opinii i równie wielu dobrych - trochę w ciemno. „Trochę”, ponieważ jadę do kogoś konkretnego, mam zapewniony dach nad głową i wsparcie oraz kilkoro znajomych, którzy już dali mi odczuć, że lubią mnie jako-mnie, a nie tyko dziewczynę swojego kumpla. Także nie jest źle. Zaplecze socjalno-mieszkaniowe jest bardzo okej. Przede mną jednak poważne-niepoważne (wciąż nie wiem, jak je ocenić; póki co, wydaje mi się niemal nie do przeskoczenia, a z drugiej strony jest to przecież najnormalniejsza rzecz na świecie) wyzwanie, pt. „poszukiwanie pracy”. I organizowanie dnia. Codziennie. W tym miejscu, które znam ledwo-ledwie i ani ciut więcej. Cieszę się, choć i lękam się!

No dobrze, teraz trochę mniej emocji, a więcej porządku: jestem absolwentką pierwszego stopnia filologii polskiej o specjalności medialno-redaktorskiej - zgadniecie na jakiej uczelni? No, dajemy na trzy - 1,2,3 - AJD. Zaskoczyłam Was? Nie sądzę. Wracając do tematu - tak się składa (a raczej - tak się złożyło, bo jednak jest to stan dokonany), że na pierwszym roku studiów wpadłam, jak śliwka w kompot w... echm, miłość. Poważnie. Tyle, że miłość moja została rozciągnięta między Częstochowę i Łódź, czyli liczy przeszło 150 km.  Jednak miłość nie guma i nie było jej łatwo objąć aż takiego obszaru i nie popękać. Sama się dziwię, że wytrzymała tak wspaniale 2,5 roku.

Co prawda Łódź to nie żaden koniec świata i połączenia są dobre, i drogi niezgorsze etc., etc., jednak w przypadku związku dwóch osób mieszkających od siebie daleko, to de facto nie odległość, a czas ma większe znaczenie. Bo czas przynosi zwątpienie, niepewność, huśtawki nastrojów i to okropnie dołujące pytanie: CZY JEST SENS? Różnie to przebiega i różnie się kończy, są to kwestie indywidualne (a może „duetalne”?). W tym przypadku, gdy jedno miało wątpliwość, to drugie kopało go werbalno-emocjonalnie w dupę, przywoływało do porządku i wszystko dalej grało - a właściwie - brzdąkało, bo grać będzie na całego, gdy wspólne życie obok siebie uda nam się równie dobrze. Teraz już wiecie, o co chodzi.

Jestem normalną dziewczyną, normalną eks-studentką i normalnym młodym człowiekiem, który staje przed bramą, nad którą neonowe litery układają się w wyraz SAMODZIELNOŚĆ. I jak każda osoba na tym etapie życia jestem, kolokwialnie mówiąc, „podjarana” oraz zlękniona. Oto teraz życie zweryfikuje czy studia, które skończyłam pomogą mi na drodze zawodowej, a jeśli tak - czy przygotowały mnie do jej przebycia odpowiednio. Zweryfikuje w ogóle mnóstwo rzeczy i pewnie jeszcze większej ilości nauczy poprzez doświadczenie. Raz w miesiącu będę się dzielić swoimi doświadczeniami w luźny sposób i w luźniej formie. Między innymi dlatego, że pomoże mi to pozbierać myśli i zdystansować się do sytuacji. A przy okazji, będzie to dla Czytelników inny rodzaj spojrzenia na studia - bardziej jako ważny moment przejściowy, przedbieg do życia samodzielnego, niż jako najważniejsza-rzecz-w-życiu, przez którą spać ani jeść nie można ze stresu.

ŁUCJA CYMKIEWICZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cenimy Twoje zdanie, chcemy je poznać i będziemy bardzo wdzięczni za parę słów własnie od Ciebie. Nie krępuj się, pisz śmiało. Nie tolerujemy jednak komentarzy wulgarnych, nonsensownych, które niczego nie wnoszą. Takie komentarze będą usuwane.