Tekst Para(p)fazy. Poezja wyrosła na betonie autorstwa Rafała Samborskiego ukazał się w listopadowym numerze "palimpsestu".
„Jeśli chcę poezji to biorę sobie
tomik” – grzmi jeden z użytkowników poczytnego forum
internetowego wypowiadając się w temacie dotyczącym płyty
rapowej. Związków między hip-hopem a poezją jest jednak sporo. I
nie mowa tu tylko i wyłącznie o tym, że tekst rapowy, pod względem
użytych środków, niewiele różni się od wiersza.
![]() |
Bisz (materiały prasowe) |
Poeci na hip-hopowo
Pomysł połączenia wierszy polskich
poetów ze stylistyką rapową mógł się wydawać absurdalny,
zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę odbiór rapu w
społeczeństwie. Stereotyp wulgarnej muzyki, stowarzyszonej z
nadpobudliwym machaniem rękoma, jest wciąż silny. Podobnie jak
obraz odrzutków, siedzących na ławce przed blokiem z browarem i
zwracających się do siebie w tylko sobie znanym języku,
przypomina, że wciąż niewiele zmieniło się od sytuacji
przywoływanej ponad dekadę temu przez grupę Fenomen w wersie:
„Zobacz Rower Błażeja – pytali, jak się witamy”.
Próby przełamania tych stereotypów
podejmowano już wielokrotnie z różnym skutkiem. W 2009 roku, z
inicjatywy Bogusława Pezdy, muzyka będącego niegdyś członkiem
industrial-rockowej formacji Agressiva 69, powstał album Poeci. Ale
mimo sprawowania pieczy nad całością przedsięwzięcia, to nie
Pezda był producentem płyty. Główną twarzą projektu został
uznany duet producencki White House, znany z serii albumów Kodex.
Oprócz tego, że Poeci ukazali, iż czysto hip-hopowe ramy są dla
producentów ograniczające, udowodniono też, że poezja idealnie
sprawdza się w hip-hopowych rytmach.
Dobrze było usłyszeć Mochnackiego
Jana Lechonia w wykonaniu DonGuralEsko, co było szczególnie
odświeżające, biorąc pod uwagę to, że płyty rapera od kilku
lat są zdominowane przez braggadacio (teksty oparte na przechwałkach
i wywyższaniu własnego stylu). Podobnie jest w przypadku
przeciwników Pei, którzy muszą przyznać, że jego interpretacja
Pijaka Kaczmarskiego pozytywnie zaskakuje. Fokus, biorąc na warsztat
Całujcie mnie wszyscy w dupę Tuwima, wypadł bardziej autentycznie
niż przeteatralizowana interpretacja ze spektaklu Tuwim dla
dorosłych. A przy okazji ponownie ujawnił charyzmę, zagubioną
gdzieś na ostatnich płytach. I to idealnie pokazuje, że tego typu
projekt był powiewem świeżości głównie dla samych wykonawców.
W tym wszystkim szkoda, że artystom
trudno było wyjść poza standard szkolnych podręczników. Oprócz
Tuwima „dorosłego” pojawia się przecież Lokomotywa. Wybór
Wyspiańskiego, dokonany przez Sokoła można jeszcze usprawiedliwić
– raper jest w końcu praprawnukiem młodopolskiego artysty. Ale
nie mogło zabraknąć Mickiewicza czy Krasickiego, chyba nieco zbyt
oczywistych, jak na projekt tego typu. Stąd może zdziwić wykonanie
przez Łonę Młodzieżowego zaciągu autorstwa nieco zapomnianego
Ryszarda Daneckiego – poety, zmarłego w tamtym roku.
![]() |
Eldo (materiały prasowe) |
Raperzy dla poezji
Poeci to pierwszy projekt tego typu na
tak dużą skalę, ale nie pierwszy, który wkładał słowa polskich
poetów w usta raperów. Warszawski raper, Eldo, nigdy nie krył
swojej fascynacji poezją. Wystarczy wspomnieć, że jeden z utworów
z jego ostatniej płyty nosi tytuł Halina Poświatowska, a za główną
inspirację podawał niegdyś twórczość Williama Blake’a. „Forma
stricte hip-hopowa zaczęła mnie dusić” – mówił raper przy
okazji premiery swojej płyty Człowiek, który chciał ukraść
alfabet w 2006 roku, zapowiadając wtedy, że w przyszłości ma
zamiar odejść od muzyki w stronę i pójść poezji pisanej. Mniej
więcej w tym czasie raper wziął udział w nagraniu albumu
Broniewski, w którym współcześni wokaliści wykonywali teksty
urodzonego w Płocku poety. Choć Mury, bruki Eldo były najgłośniej
omawianym utworem tamtego projektu, nie można przecież zapomnieć o
Ulicy miłej raperek z Paresłów.
Prawdopodobnie te dwa utwory stały
się główną przyczyną udziału Eldo i Paresłów w projekcie
Dariusza „Maleo” Malejonka Rymy częstochowskie, które nie
różniły się od Poetów ideą, ale zdecydowanie większą
rozpiętością gatunkową. Poza tym, jeśli album White House był
bezpieczny w kwestii doboru materiału poetyckiego, tak tu mamy do
czynienia ze skrajnością. Nie ma żadnych młodopolan, jest tylko
Rej, Mickiewicz, Kochanowski. Choć trzeba przyznać, że fragment
Marii Antoniego Malczewskiego potrafił zaskoczyć.
Para(p)frazy
Największym eksperymentem w Rymach
częstochowskich okazała się Ipecacuana Brunona Jasieńskiego w
wykonaniu duetu Cisza i Spokój, złożonego z Dużego Pe i DJ-a
Spoxa. Rytmiczność oryginalnego tekstu idealnie wpasowała się w
hip-hopową interpretację, ale Duże Pe posunął się o wiele dalej
niż większość przypadków, będących zaledwie przeniesieniem
tekstu na grunt muzyczny. W Ipecacuanie oprócz oryginalnego tekstu,
znalazła się również współczesna parafraza odnosząca się do
postaci rapera. Poeta już nie czytał „strof rytmicznie”, a
„rzucał frazy do bitu”; już nie „siedziały w krzesłach
damy”, a „tańczyły puste blazy”; już nie „siedzieli
panowie w krzesłach”, a „tańczyły tłuste schaby”.
Zespół Pięć Dwa, założony przez
poznańskich raperów, Hansa i Deepa, zasłynął ponad dekadę temu
albumem P-Ń VI, z którego pochodziły podbijające listy przebojów
utwory To my Polacy czy Konfrontacje. Z tym, że Deepa ominął okres
najbardziej medialny dla zespołu – rok przed oficjalnym debiutem
grupy, postanowił zawiesić mikrofon na kołku. Kiedy w 2004 wrócił
z solowym albumem We mnie, słuchacze byli zszokowani różnicą
między prześmiewczymi tekstami Hansa a poważnymi, poetyckimi
refleksjami Deepa. Idź z We mnie nie było niczym innym jak
rozwinięciem idei, wychodzących z Przesłania Pana Cogito.
„Największym zaszczytem była dla mnie sytuacja, gdy w jednej ze
szkół porównywano moje utwory z twórczością Zbigniewa Herberta”
– mówił raper dwa lata później w wywiadzie dla nieistniejącego
już czasopisma muzycznego „Ślizg”.
Kiedy Pięć Dwa ponownie stało się
duetem, zespół wrócił do podziemia. Przy okazji niemal zupełnie
zmienił charakter swojej twórczości, stanowiący od tamtej pory
bardziej kontynuację We mnie niż P-Ń VI. Nawiązania do poezji
wciąż stanowią ważny punkt w tekstach rapera – wers „Po
parapecie wolno przechadzają się godziny” z Odblokuj z płyty
T.R.I.P to oczywiste nawiązanie do wersu Śmierci Broniewskiego. Z
tym, że Hans, niegdyś pastiszowy, teraz potrafi wyjść z
autorskimi Domami o podkrążonych oczach czy poważnymi refleksjami
na temat braku poczucia obecności Boga, imponując swoim darem
obserwacji. Poznał się na tym nawet Robert „Litza” Friedrich,
zapraszając rapera do uzupełnienia składu projektu Luxtorpeda.
![]() |
Wojtek "Kidd" Cichoń (materiały prasowe) |
Poeci wśród raperów
Łódzki projekt rapera Gresa z
producentem Snatchem od początku zwracał uwagę słuchaczy
podziemnego hip-hopu. Udostępniane za darmo utwory ukazywały
rapera, zachwycającego niespotykaną do tej pory wrażliwością.
Niestety, jedynym oficjalnym do tej pory materiałem jest
konceptualna, dwudziestominutowa epka Noc z 2005 roku. „Teksty
powstawały zwykle w późnych godzinach nocnych. Umysł potrafi o
takiej porze wejść w nieznane rejony” – mówił Gres przy
okazji premiery. „Noc wyłączy oczy, ukradnie duszę miastu/Nie
zna przemocy, pierwszy raz wyszła na dwór/(…)/Jak terroryści
przeprowadzimy zamach/Spalimy mapy, by nikt nocy nie znalazł” –
rzucał w tytułowym utworze z albumu. Choć trzeba przyznać, że
cienka linia potrafiła oddzielić jego liryzm od grafomańskiego
bełkotu, a półszeptane flow mogło wydawać się nazbyt
nawiedzone. Po Nocy Gres pojawił się gościnnie w kilku albumach,
po czym na kilka lat zawiesił swoją działalność artystyczną. Na
szczęście, nieśmiało udostępniane od niedawna zwrotki pokazują,
że raper nie stracił nic ze swoich atrybutów. Czy zapowiada się
na coś większego? Warto mieć nadzieję.
Dużo materiału zostawił za to
Wojtek Cichoń, znany jako „Kidd” – lider kolektywu Skwer,
złożonego z outsiderów traktujących hip-hop wyłącznie jako
punkt wyjścia do dalszych eksperymentów. Dziesięć lat temu
zaskoczył albumami Pansofia z Faczyńskim czy Pesymisją w ramach
projektu Międzymiastowa, będącymi polską odpowiedzią na emo-hop
– ekshibicjonistyczną, szczerą do bólu i bolesną w refleksjach
odmianą rapu, zderzającą się często z poezją. „Kiedy znudzi
mnie bycie, kiedy chce tylko istnieć / Śpię w konarach drzew,
ścinam pnie językiem” – rapował. „Kidd” jest związany z
poezją bezpośrednio, wszak jest jednym z czołowych animatorów
slamu poetyckiego w Polsce i organizatorem corocznego Spoke’n’Word
Festivalu, na który zapraszani są poeci z całego świata. I nie
przeszkadza mu nawet to, że – jak mówi na swojej spokenwordowej
płycie Działa zabrane – jego „pojęcie o poezji ogranicza się
do kilku tysięcy podziemnych MC’s, ery bitników i kilku
przypadkowych tomików mniej przypadkowych typów”. Choć zaznacza,
że slam to nie to samo, co poezja na papierze. „Na slamie ludzie
często nie zadają sobie pytania: co poeta miał na myśli? A
raczej: czy to jeszcze jest poezja? Uważam, że to inny wymiar
poezji, coś na jej pograniczu” – przekonuje.
Z bydgoską sceną slamu poetyckiego
związany jest Bisz – twórca, który zawładnął sceną w 2012
roku dzięki swojemu Wilkowi chodnikowemu, choć wnikliwy słuchacz
wiedział, że album ten jest zaledwie zwieńczeniem wieloletniej
działalności, rozpoczętej w 2007 epką Zimy. Przy okazji Wilka
chodnikowego Bisz zdecydował się na nietypowy krok – do płyty
dołączony został tomik jego wierszy. I choć teksty niekiedy
irytowały pompatycznością, trzeba przyznać, że obserwacje o
straconym pokoleniu, dla którego „błękit był niegdyś
zaproszeniem, dzisiaj czerń jest rozkazem” bywały bolesne.
Bisz nieświadomie uczynił jedną
rzecz – rozpoczął w hip-hopie modę na nadmuchane, ulirycznione
teksty. Raperzy, próbujący skopiować jego wrażliwość, wypadają
niekiedy wręcz karykaturalnie. Gdy Onarowi – raperowi, który
jeszcze kilka lat temu chciał oblewać nagie dziewczyny szampanem –
zdarzają się dziś kwiatki pokroju „Grad to zmarznięte boskie
łzy, które spadają na ludzi, ptaki i drzewa” aż trudno nie
parsknąć śmiechem. Na szczęście, pozostaje poetycki rap, który
nie razi sztucznością, a zaskakuje umiejętnością spojrzenia na
rzeczywistość o wiele głębiej, niż przeciętny, szary człowiek.
I takiemu warto zaufać.
RAFAŁ SAMBORSKI