PL EN O nas Facebook Twitter G+ RSS e-mail

palimpsest nr 8
ONLINE PDF
EPUB MOBI




















Literatura to mistyczne przeżycie - rozmowa z Emilią Marosz

O literaturze i pisaniu, a także trochę o ludziach z Emilią Marosz rozmawia Michał Wilk

fot. Emilia Marosz


Michał Wilk: Zapytam wprost: bardziej proza czy poezja?
Emilia Marosz: To trudne pytanie i nie każ mi na nie jednoznacznie odpowiadać. Obecnie piszę i jedno i drugie, nie mogę powiedzieć, co bardziej lubię i co mi bardziej wychodzi.

A studia?
Z tym jest znacznie lepiej. Początkowo pociągała mnie polonistyka, ale ostatecznie zdecydowałam się na socjologię, daje większe pole do popisu.

Zatem można się spodziewać, że obraz społeczeństwa odgrywa w twojej twórczości główną rolę?
Poniekąd tak, choć nie tylko. Lubię patrzeć na ludzi przez pryzmat społeczeństwa, ale także przez ich indywidualne, psychologiczne skłonności. Może kiedyś pójdę też na psychologię. Zaczynam coraz bardziej to lubić.

Jesteś bardziej introwertyczką czy ekstrawertyczką?
Znów trudne pytanie. Chyba i jedną i drugą, choć miewam chwile, kiedy mam już wszystkich dość i wolę zamknąć się w pokoju, razem ze swoimi kotami oraz dobrą książką, by nie musieć myśleć o świecie, który z jednej strony niczego nie potrafi zagwarantować, a z drugiej bardzo wiele wymaga. To w pewnym momencie doprowadza do obłędu.

Zatem traktujesz literaturę jako ucieczkę od rzeczywistości?
Tylko czasami. Jednak częściej traktuję ją jako swego rodzaju mistyczne przeżycie, w końcu to jakby telepatyczny kontakt z autorem, który albo nie żyje, albo żyje w zupełnie innym miejscu i czasie. To ciekawe, ale poprzez lekturę często dochodzi do dialogu między ludźmi, którzy wcale się nie znają, których różni bardzo wiele.

A ty szukasz porozumienia z czytelnikiem?
Jeśli już, to nie robię tego świadomie. Nie potrafię sobie wyobrazić modelowego czytelnika, takiego, który potrafiłby odczytać sensy zawarte w moich zdaniach. Dlatego nie potrafię też świadomie tworzyć odpowiedniej sytuacji, w której czytelnik mógłby się odnaleźć i ze mną "porozumieć". Wierzę jednak, że są tacy, którzy mnie rozumieją, którzy ze mną rozmawiają poprzez twórczość, ale i tacy, którzy poprzez nieporozumienie lub przeciwstawienie również coś wnoszą. Uważam, że to bardzo ważne.

Pewnie na portalu liternet.pl, gdzie publikujesz pod pseudonimem i gdzie właściwie się poznaliśmy, masz możliwość takich konfrontacji?
Tak, bardzo dużo. Nie chcę powiedzieć, że mnóstwo ludzi komentuje moje wiersze czy kawałki prozy, bo chodzi mi bardziej o to, że spotykam się z różnymi reakcjami, pozytywnymi i negatywnymi, dołującymi i motywującymi. Ale to przynosi wiele dobrego, dzięki temu wciąż mogę się uczyć.

Zwłaszcza, że wiele przed tobą.
Tak. Jeszcze mam czas, a pisaniem zajmuję się od ukończenia gimnazjum, więc jakieś doświadczenie mam, choć wciąż to nie jest to, czego oczekuję.

Myślisz, że dzielenie się twórczością i komentarzami na jej temat przez Internet to dobre zjawisko?
Zależy jak na to spojrzeć. Pewna forma dzielenia się i wymiany poglądów istniała zanim powstał Internet, choć obecnie jest to znacznie łatwiejsze, wygodniejsze i szybsze. Poza tym, mogę przeczytać wiersz kogoś z drugiego końca Polski, a nawet świata, co kiedyś niekoniecznie było możliwe. Tylko że to pociąga za sobą negatywne skutki. Skoro publikować może każdy, to często trafia się na wiersze czy opowiadania, które nie powinny opuścić szuflady. Sama parę takich w Internecie zamieściłam i potem trochę żałowałam.

Były aż tak złe?
Może nie tyle złe, ile osobiste i niedojrzałe. Jednak anonimowość i gwarancja nagłej reakcji sprawiła, że chciałam podzielić się tym kawałkiem własnego życia. Niestety, to nie była poezja, tylko zwykłe wierszyki, które niemal każdy pisze na końcu zeszytu lub w osobnym notesie. A przecież nie wszystko można opublikować, wydrukować, sprzedać.

Współczesny rynek udowadnia coś zupełnie innego.
Tak, tylko że potem mamy sporo kiepskiej literatury, a przecież to nie o to chodzi. Przypomniała mi się taka maksyma, która mówi, że nawet jeśli wszystko wolno, to nie wszystko warto i należy robić.

Podobnie z twórczością?
Zdecydowanie tak.

I jeszcze jedna sprawa. Mój ostatni gość powiedział, że samotność jest swego rodzaju kluczem do sukcesu. Co ty o tym sądzisz?
Cóż. Jeśli się zastanowić, to coś w tym jest. Samotność daje przestrzeń, którą można wypełnić, więc pewnie pod tym względem stwarza wiele możliwości, jednak sądzę, że samotność prędzej czy później człowieka ograniczy, przygnębi i zdołuje do takiego poziomu, że nie będzie miał już ochoty na nic twórczego.

Zatem nie pochwalasz samotności?
Nie, choć nieraz muszę sobie z nią radzić.

Emilia Marosz (ur. 1992), pochodzi z Szarowa, obecnie mieszka i studiuje w Krakowie. Lubi dobrą książkę, dobry film i dobrą muzykę. Angażuje się w różnego rodzaju wydarzenia kulturalne, próbuje swoich sił w prozie i poezji. Planuje wydać książkę. Ma dwa koty, które bardzo kocha.

Wiersze Emilii prezentujemy TUTAJ.

MICHAŁ WILK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cenimy Twoje zdanie, chcemy je poznać i będziemy bardzo wdzięczni za parę słów własnie od Ciebie. Nie krępuj się, pisz śmiało. Nie tolerujemy jednak komentarzy wulgarnych, nonsensownych, które niczego nie wnoszą. Takie komentarze będą usuwane.