PL EN O nas Facebook Twitter G+ RSS e-mail

palimpsest nr 8
ONLINE PDF
EPUB MOBI




















Infinity Yanna Tiersena [recenzja]

Nieskończoność Tiersena

Yann Tiersen, kojarzony głównie z kompozycji ścieżki dźwiękowej do filmu Amelia w reżyserii Jean-Pierre Jeuneta z 2001 roku, jest artystą nieprzeciętnym i trudnym do zaszufladkowania. I bardzo dobrze! Udowadnia to najnowszym albumem Infinity.

Od pierwszych sekund słychać ciężką, darkambientową stylistykę, przypominającą nieco dokonania takich twórców, jak William Basinski czy chociażby Lustmord. Jednak z czasem łatwo poznać, z kim mamy do czynienia. Brzmienie skrzypiec zdradza tak łatwo rozpoznawalny i unikatowy styl Tiersena.

Po tytułowym utworze przechodzimy do niepokojącego Slippery Stones, gdzie słychać naleciałości z poprzedniej płyty Tiersena Skyline z 2011 roku. Są to jednak ledwo wyczuwalne akcenty, bowiem nad całością dominuje przerażający motyw, pochodzący jakby z horrorów, w których pojawia się obraz-klucz: pozytywka, przekazująca dalej skrywaną i tragiczną historię. Utwór dodatkowo jest wzmocniony intrygującym wokalem i przyjemnie zakończony gitarowym outro.

Ar Mean Bihan, czwarty utwór na płycie, najdłuższy ze wszystkich, to jakby dźwiękowy dziennik-list, gdzie z francuskojęzyczną melorecytacją przeplatają się niepokojące przeszkadzajki oraz rytmiczne pulsacje. Podobnie jak cała płyta, tak i ten utwór nie jest przewidywalny, a do tego zaskakuje zmieniającą się stylistyką. Mniej więcej w połowie Ar Mean Bihan staje się gitarowo-elektroniczną mantrą, w której pobrzmiewają niesamowite dźwięki, jakby wyjęte z jakichś bliżej nieznanych rytuałów.

Jeśli ktoś przywykł do ckliwych i orkiestrowych kompozycji Tiersena, przy słuchaniu Infinity będzie zaskoczony, a już na pewno nie będzie się nudził. Przedostatni utwór, Grønjørð, po spokojnym, lekko nufolkowym intro, przechodzi już w dobrze znane słuchaczom Tiersena rytmy. Powtarzalne, zapętlone takty skrzypiec, perkusji i gitary, które dodatkowo towarzyszą męskiemu wokalowi, przeniesionemu jakby żywcem z francuskiej piosenki lat 60. czy 70.

I na koniec The Crossing, udowadniające, że Tiersen ma w zanadrzu jeszcze wiele ciekawych rozwiązań i pomysłów na połączenia muzyczne. Tu z kolei mieszają się kolędowo-chóralne wokale z rytmiką rockową sprzed pół wieku. Jednak to wszystko jest tak bardzo nieuchwytne i trudne do sklasyfikowania, że jakkolwiek by opisać najnowszy album Tiersena, ryzykujemy sporą pomyłkę. Dlatego najlepiej samemu odsłuchać te nagrania, trwające niespełna pół godziny i ocenić, czy warto poświęcić Tiersenowi ten czas. Bądź co bądź, to muzyk niebagatelny i niezwykły.

AUTOR: Yann Tiersen
TYTUŁ: ∞ (Infinity)
WYDAWCA: Mute Records
KIEDY: 2014
DŁUGOŚĆ: 25 minut

MICHAŁ WILK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cenimy Twoje zdanie, chcemy je poznać i będziemy bardzo wdzięczni za parę słów własnie od Ciebie. Nie krępuj się, pisz śmiało. Nie tolerujemy jednak komentarzy wulgarnych, nonsensownych, które niczego nie wnoszą. Takie komentarze będą usuwane.